Wielokrotnie podczas rozmów z klientami spotykam się ze stwierdzeniem, że ubezpieczenia wymyśliły i promują firmy ubezpieczeniowe, aby zarabiać na nieświadomych obywatelach i wywozić pieniądze do rajów podatkowych.
Równie dobrze można by powiedzieć, że poduszki powietrzne w samochodach wymyślili i promują producenci, aby zarabiać na nieświadomych klientach, a kaski motocyklowe…
Tymczasem prawda jest taka, że już… w Starożytności, za czasów Hammurabiego (ok. 2 tys. lat p.n.e.) znane były umowy uczestników karawan. Zobowiązywali się oni wspólnie pokrywać ewentualne szkody, poniesione przez każdego uczestnika takiej umowy. Jeżeli jeden z sygnatariuszy porozumienia stracił zwierzę pociągowe lub dobytek, pozostali członkowie składali odpowiednią sumę, która miała tę stratę wyrównać.
Wojownicy w Starożytnym Rzymie przed wyruszeniem na wyprawę dobrowolnie opodatkowywali się na wypadek, gdyby zginęli na wojnie i z tej kasy były wypłacane pieniądze wdowom, co pozwalało im na wychowanie i wykształcenie dzieci.
Mało kto wie, że przepływające przez kanał La Manche statki już w średniowieczu musiały – przed wypłynięciem – wpłacać w odpowiednim urzędzie określoną dla danej wielkości statku daninę, a urząd ten był zobowiązany wypłacać z części tych pieniędzy odszkodowania właścicielom statków, które zatonęły podczas rejsu (pozostałe środki szły na obsługę urzędników, wycenę statków itp.).
Uproszczona definicja ubezpieczeń już od tych czasów do dzisiaj jest identyczna: ci, którym dopisało szczęście finansują tych, którym się nie powiodło. Przy czym w momencie wpłacania pieniędzy do kasy nikt nie wie, kto będzie miał szczęście, a kto nie. Szanse mamy dokładnie takie same.
Dlatego dzisiaj pytania jakie często zadają klienci w rodzaju: „gdyby Pan mnie dwadzieścia lat temu nie namówił na ubezpieczenie miałbym na koncie znacznie więcej pieniędzy” są w świetle tego co napisałem dość groteskowe i świadczą o niezrozumieniu idei ubezpieczeń.
Cieszmy się, że nie mieliśmy wypłat z firm ubezpieczeniowych, że jesteśmy zdrowi, nikt nie rozbił nam samochodu, a nasze mieszkanko codziennie chroni nas przed zimnem, deszczem i złym światem.
Każdego dnia firmy ubezpieczeniowe wypłacają swoim klientom tysiące roszczeń. Najwięcej jest oczywiście uszczerbków na zdrowiu czyli różnego typu złamań, zwichnięć, skaleczeń itp. Pieniądze z tych roszczeń z reguły wydawane są na rehabilitację czy sprzęt niezbędny do powrotu do zdrowia. Są to kwoty rzędu nawet kilku tysięcy złotych.
Ale już na drugim miejscu pojawiają się świadczenia zdrowotne. Dotyczą one zarówno wypłat za każdy dzień pobytu w szpitalu (kwoty od kilkudziesięciu do kilkuset złotych za dzień), jak i wypłat za określone jednostki chorobowe (wypłaty od kilku do kilkuset tysięcy, a nawet milionów złotych np. za poważne zachorowania).
W dobie światowego kryzysu w obszarze służby zdrowia należy spodziewać się rozwoju tych ubezpieczeń, którym poświęcę następny felieton (Yes! Yes! Yes! – przyp. red.).
Maciej Lichoński
Kontakt : http://ubezpieczenia-aviva.warszawa.pl/ubezpieczenie_na_zycie,1.html